To będzie krótki post.
Oprócz muzeum Harley-Davidson (które okazało się turbo ciekawe) nic tam nie ma.
Nie dziękujcie.
Żartowałam
W sensie nie z tym, że Milwaukee jest nudne, bo brakuje tam tylko takich kul trawy, które kojarzycie z westernów, tylko że to koniec posta.
Skupmy się na rzeczach przyjemnych, bo przecież o to w tym życiu chodzi.
Muzeum Harley-Davidson
Polecam. Fanom motoryzacji i nie tylko. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy i muzeum wspominam dobrze. Generalnie lubię takie miejsca, jeśli tylko nie mają nic wspólnego z geologią i nie będę zmuszona do oglądania przez kilka godzin jakiś bardzo starych kamieni.
Cena za adulta $20. Jest zniżka dla studentów (to nic że już nie jestem hihi) – $14 i dzieci do 16 roku życia – $10. Zwiedzanie zajęło nam ok. 2 godzin. Optymalnie. Tyle w świecie motoryzacji mogę znieść. Chociaż jeszcze wtedy nie wiedziałam co mnie czeka pod koniec dnia…
Powymądrzałabym się co widziałam, ale w sumie to nie wiem co. Może wyjdę na ignorantkę, ale naprawdę już nie pamiętam. Powrzucam foteczki, może jacyś szaleni fani motocykli znajdą coś dla siebie.
Stój, tam był Dodge Charger z 1970!
Wracając z najnudniejszego miasta w całym kosmosie jechaliśmy do Chicago nie autostradą, a bocznymi drogami. Fajna trasa, głównie małe miasteczka z typowymi amerykańskimi domkami. I po drodze 1759 (dokładnie tyle, a nawet więcej) starych samochodów. Na domiar złego przejeżdżaliśmy obok jakiegoś większego parkingu i AKURAT właśnie gdy my przejeżdżaliśmy zaczęli się zjeżdżać fani starych samochodów. Starymi samochodami oczywiście. Dreszcz podniecenia przebieg po skórze mojego taty i brata, a mnie zalała fala nudy. Półtorej godzinnej nudy. Bo tyle tam musieliśmy siedzieć i czekać. Zmarnowałam tyle czasu. A mieliśmy jechać nad Jezioro Michigan na plażę :(
Kaszel nadal, niestety coraz częściej. Strasznie to męczące przy takiej intensywności zwiedzania i upałów jakie tu panują.
Tyle z mojego fascynującego samochodowego dnia. Czy u Was w rodzinie też są takie freaky, że jak coś widzą czym się interesują, to fajerwerki, salwy i w ogóle wszyscy muszą teraz siedzieć cicho, bo jedzie Buick z 1274? Jeśli tak, to piszcie, założymy grupę wsparcia.
Wasza Klaudia